Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panie Crevel, odparł surowo adwokat, ani ja ani moja żona nie będziemy na tym ślubie, nie z pobudek interesu, gdyż to co rzekłem przed chwilą było zupełnie szczere. Tak, bardzo byłbym szczęśliwy, dowiadując się że pan znalazł szczęście w tym związku; ale powodują mną względy honoru i delikatności, które powinien pan zrozumieć, a których nie mogę wyrazić, ponieważ odnowiłyby rany dotąd tu jeszcze krwawiące...
Baronowa dała znak Hortensji, która, biorąc syna na ręce, rzekła:
— No, chodź, Waciu, czas na kąpiel. Żegnam pana, panie Crevel.
Baronowa skłoniła się Crevelowi w milczeniu, ten zaś nie mógł się wstrzymać od uśmiechu, widząc zdumienie dziecka zagrożonego tą improwizowaną kąpielą.
— Żenisz się pan, wykrzyknął adwokat, znalazłszy się sam z Elżbietą, swoją żoną i teściem, z kobietą która wyrosła ograbiając mego ojca i doprowadziła go z zimną krwią do tego czem jest; z kobietą, która żyje z zięciem zrujnowawszy teścia; która jest przyczyną śmiertelnych zgryzot mojej siostry... I pan sądzi, że naszą obecnością damy sankcję temu szaleństwu? Żałuję pana szczerze, drogi panie Crevel! nie ma pan poczucia rodziny, nie rozumie pan solidarności honoru, która łączy jej członków. Nie da się rozumować (wiem o tem aż nadto, na nieszczęście) wobec namiętności. Ludzie nią owładnięci są głusi, tak samo jak ślepi. Córka pańska Celestyna za wiele ma poczucia swoich obowiązków, aby się zwrócić do pana bodaj ze słówkiem nagany.