Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i zażądać od tej kobiety rachunku ze wszystkich jej zbrodni. Ach, droga Hortensjo, szlachetne dusze takie jak Wiktor, serca jak nasze, zbyt późno uczą się poznawać świat i jego sposoby! To co ci mówię, siostro, to tajemnica; powierzam ci ją, bo i ciebie dotyczy; ale ani słowem, ani gestem, nie zdradź jej ani przed Elżbietą, ani przed matką, ani przed nikim, gdyż...
— Otóż i Bietka! rzekła Hortensja. No i cóż, kuzynko, co słychać w piekle przy ulicy Barbet?
— Źle słychać dla was, moje dzieci. Twój mąż, droga Hortensjo, bardziej niż kiedykolwiek szaleje dla tej kobiety, która, przyznaję to, kocha się w nim jak warjatka. — Twój ojciec, droga Celestyno, zaślepiony jest iście po królewsku. To jeszcze nic, patrzę na to co dwa tygodnie, i doprawdy szczęśliwa jestem, że nigdy nie doświadczyłam co to mężczyzna... To istne bydlęta. Za pięć dni, Wiktor i ty, drogie maleństwo, pożegnacie się z majątkiem ojca.
— Czy wyszły zapowiedzi?... spytała Celestyna.
— Tak, odparła Bietka. Broniłam przed chwilą waszej sprawy. Powiedziałam temu potworowi, który idzie w ślady tamtego, że, gdyby zechciał wydobyć was z kłopotu oczyszczając wasz dom, umielibyście być wdzięczni i zgodzilibyście się przyjąć macochę.
Hortensja wzdrygnęła się.
— Wiktor zdecyduje... odparła chłodno Celestyna.
— Czy wiecie, co mi odpowiedział pan mer? ciągnęła Elżbieta „,Wolę ich zostawić w kłopotach; konie poskramia się tylko głodem, bezsennością i cukrem!“ Baron Hulot więcej był wart od Crevela... Tak więc, drogie