Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

towej, która się żaliła że mąż jej na tak piękny czas siedzi w Izbie, ja uważam że ty nie dość oceniasz swoje szczęście. Wiktor jest aniołem, a ty go czasami dręczysz.
— Moja droga, mężczyźni lubią aby ich dręczyć. Pewne dokuczliwości stanowią dowód przywiązania. Gdyby twoja biedna matka była, nie mówię wymagająca, ale zawsze bliska tego, nie musielibyście z pewnością opłakiwać tylu nieszczęść.
— Bietka nie wraca! rzekła Hortensja. Tak mi pilno mieć jakąś wiadomość o Wacławie!... Z czego on żyje? Od dwóch lat nie zrobił nic.
— Wiktor mówił mi, że któregoś dnia spotkał go z tą wstrętną kobietą, i przypuszcza że to ona utrzymuje go w tem próżniactwie... Ach, gdybyś chciała, droga siostro, mogłabyś jeszcze odzyskać męża.
Hortensja uczyniła głową znak przeczący.
— Wierz mi, położenie twoje stanie się wkrótce nie do zniesienia, ciągnęła Celestyna. W pierwszej chwili, gniew, rozpacz, oburzenie, użyczyły ci sił. Straszliwe nieszczęścia które później spadły na twoją rodzinę: dwie śmierci, ruina, katastrofa ojca, wszystko to zajęło twój umysł i serce; ale teraz, kiedy żyjesz w spokoju i ciszy, nie łatwo zniesiesz pustkę swego życia; że zaś nie możesz, nie chcesz zejść z uczciwej drogi, trzeba ci będzie pojednać się z Wacławem. Wiktor, który cię tak kocha, jest tego samego zdania. Jest coś silniejszego niż nasze uczucia: natura.
— Człowiek tak nikczemny! wykrzyknęła dumna Hortensja. Kocha tę kobietę dlatego że go żywi... Więc to ona zapłaciła jego długi? Mój Boże! dzień i noc myślę