Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ot, co! zakończyła okręcając się na pięcie.
Hulot uczuł się rozgrzeszony przez występek, występek uśmiechał się doń wśród swego szalonego zbytku. Wielkość zbrodni była tu, jak nieraz dla przysięgłych, okolicznością łagodzącą.
— Czy choć ładna jest, ta twoja dama? spytała śpiewaczka, próbując, jako pierwszą jałmużnę, rozerwać Hulota, którego smutek budził w niej współczucie.
— Na honor, prawie tak jak ty! zręcznie odpowiedział baron.
— I... zna swój fach? tak mi mówiono. Cóż ona ci robiła? Czy lepiej umie odemnie?
— Nie mówmy już o tem, rzekł Hulot.
— Powiadają, że obłaskawiła sobie mojego Crevela, waszego Polaczka i jakiegoś pysznego Brazylijczyka?
— Bardzo możliwe...
— Mieszka w pałacyku nie brzydszym od mego, dostała go od Crevela. Ta łajdaczka dogryza tych, których ja napoczęłam! Dlatego, staruszku, taka ciekawa jestem wiedzieć jaka ona jest, widziałam ją w powozie w Lasku, ale zdaleka... Karabinka mówiła mi, że to skończone ścierwo! Próbuje schrupać Crevela! ale tylko go nadkąsi. Crevel to kutwa! fałszywy poczciwiec, który na wszystko kiwa głową, ale zawsze robi to co chce. Jest próżny, jest lubieżny, ale jego pieniądz jest zimny. Od takich zuchów można mieć, ot, tysiąc do trzech tysięcy na miesiąc, ale zarywają się w ziemię przed grubym wydatkiem, niby osieł nad rzeką. To nie to co ty, mój stary, ty jesteś namiętna sztuka; jak cię przyciśnie, sprzedałbyś własną ojczyznę! Toteż, widzisz, wszystkom go-