Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziesięciu tysięcy franków, odparł Crevel, wracając do swej pozy.
Odczekał chwilę, jak aktor który robi artystyczną pauzę.
— Gdyby je miał, dałby je tej która zastąpi Józefę! rzekł teatralnym głosem. Czy można się wstrzymać na tej drodze? Zanadto lubi kobietki! (We wszystkiem jest złoty środek, jak powiada nasz monarcha.) A przytem to kwestja próżności. Co pani chce, piękny mężczyzna! Dla swojej przyjemności doprowadzi was wszystkich do torby żebraczej. Już jesteście zresztą na drodze do przytułku. Ot, od czasu jak przestałem bywać u pani, nie mogła się pani zdobyć na odnowienie salonu. Słowo niedostatek wyłazi wszystkiemi dziurami tego obicia. Któryż zięć nie ucieknie przerażony temi źle pokrywanemi oznakami najokropniejszej z nędz, nędzy ludzi z wyższej sfery? Byłem kupcem, znam się na tem. Niema jak oko paryskiego kupca, aby odróżnić zbytek prawdziwy od fałszywego... Jesteście bez grosza, dodał ciszej. To widać we wszystkiem, nawet w liberji waszego lokaja. Chce pani, abym odsłonił okropne tajemnice których pani nie zna?...
— Panie, rzekła pani Hulot której chustka mokra była od łez, dosyć! dosyć.
— Otóż mój zięć daje pieniądze ojcu, i to właśnie chciałem pani powiedzieć na początku, gdym mówił o jego sprawach majątkowych. Ale ja czuwam nad mieniem mojej córki... niech pani będzie spokojna.
— Och, wydać za mąż córkę i umrzeć!... wykrzyknęła nieszczęśliwa kobieta tracąc głowę.