Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pozycji którą stracę. Czego ja chciałam? uzyskać nominację męża na naczelnika; miałby sześć tysięcy pensji; ma dwadzieścia siedm lat służby; za trzy lata miałabym prawo do tysiąca pięćset franków pensji w razie jego śmierci. I ty, darzony memi łaskami, przekarmiony szczęściem, nie umiesz czekać!... I to się nazywa kochać!... wykrzyknęła.
— Jeżeli zacząłem od rachuby, rzekł Crevel, później przywiązałem się do ciebie jak pies. Depcesz mi serce nogami, miażdżysz mnie, doprowadzasz do szaleństwa, a ja cię kocham tak, jak nigdy nie kochałem. Walerjo, ja cię kocham tyle co Celestynę! Dla ciebie jestem zdolny do wszystkiego... Słuchaj! przychodź trzy razy na tydzień na ulicę Dauphin, zamiast dwóch.
— Bagatela! Młodniejesz, mój drogi...
— Pozwól mi odprawić Hulota, upokorzyć go, oswobodzić cię od niego, rzekł Crevel nie odpowiadając na ten przekąs; nie wpuszczaj już tego Brazylijczyka, bądź tylko moją, nie pożałujesz tego. Na razie przepiszę na ciebie ośm tysięcy franków renty, ale dożywotnio; staną się twoją własnością aż po pięciu latach wierności.
— Zawsze targi!... te łyki nigdy się nie nauczą dawać! Chcesz sobie z rent i zapisów zrobić postoje poczty miłosnej! Ach, ty sklepikarzu, ty fabrykancie pomady! Wszystko u ciebie ma swoją etykietę! Hektor opowiadał mi, że książę d‘Hérouville przyniósł Józefie trzydzieści tysięcy franków renty w papierowej torebce na cukierki! Ja jestem warta sześć razy więcej niż Józefa! Och! być kochaną! rzekła poprawiając sobie loczki i przeglądając się w lustrze. Henryk mnie kocha, zabiłby cię