Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łek Montcornet gdy na czele konnicy szarżował rosyjską piechotę. Dzięki swej męskiej urodzie, Radca Stanu nigdy nie zaznał zazdrości, tak samo jak Murat nie znał uczucia lęku. Zawsze czuł się pewien powodzenia. Zawód jakiego doznał u Józefy, pierwszy w życiu, przypisywał żądzy złota; powiadał że zwyciężył go milion, a nie ten wyskrobek, jak nazywał księcia d‘Hérouville. Wszystkie jady i szały, jakie wlewa strumieniami to szalone uczucie, spłynęły w jednej chwili w jego serce. Raz poraz zwracał się od stolika do kominka ruchem à la Mirabeau; kiedy zaś odkładał karty aby objąć wyzywającem spojrzeniem Brazylijczyka i Walerję, goście doświadczali owego lęku, zaprawnego ciekawością, jakie budzi namiętność gotowa lada chwila wybuchnąć. Rzekomy kuzynek przyglądał się Radcy Stanu zupełnie tak, jakby się oglądało jakiegoś brzuchatego chińskiego fetysza. Sytuacja ta nie mogła trwać, musiała się skończyć jakimś okropnym wybuchem. Marneffe bał się barona Hulot w tym samym stopniu w jakim Crevel bał się Marneffa: nie chciał być do śmierci zastępcą naczelnika. Umierający wierzą w życie, tak jak galernicy w wolność. Człowiek ten chciał być za wszelką cenę naczelnikiem. Słusznie przerażony zachowaniem Crevela i Radcy Stanu, szepnął słówko do ucha żonie, poczem, ku wielkiemu zdziwieniu zebranych, Walerja przeszła do sypialni z Brazylijczykiem i z mężem.
— Czy pani Marneffe mówiła ci kiedy o tym kuzynie? spytał Crevel barona Hulot.
— Nigdy! odparł baron wstając. Dość na dziś wieczór, dodał; przegrałem dwa ludwiki, oto są.