Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Biedactwo! rzekła baronowa.
Podniosła oczy do nieba, tak ją wzruszyła myśl o wszystkich mozołach i prywacjach jakie przedstawiała ta suma uciułana w ciągu trzydziestu lat. Bietka źle zrozumiała ten wykrzyknik, ujrzała w nim szyderczą wzgardę dorobkiewicza. Nienawiść jej wzmogła się potężną dawką żółci, w tej samej chwili w której kuzynka wyzbyła się wszelkiej nieufności wobec tej która była tyranem jej dzieciństwa.
— Przydamy do tej sumy dziesięć tysięcy pięćset franków, odparła Adelina, pomieścimy wszystko na twoje imię jako dożywotniczki, a na imię Hortensji jako właścicielki; w ten sposób będziesz miała sześćset franków renty.
Elżbieta zdawała się uszczęśliwiona. Kiedy wróciła z chustką przy oczach ocierając łzy szczęścia, Hortensja opowiedziała jej wszystkie fawory które spadały na Wacława, benjaminka całej rodziny.
W chwili gdy baron wrócił, zastał całą rodzinę w komplecie, baronowa bowiem nazwała uroczyście Steinbocka mianem syna, i oznaczyła, w razie zgody męża, ślub za dwa tygodnie. Toteż skoro tylko Radca Stanu zjawił się w salonie, otoczyły go żona i córka, które wybiegły naprzeciw niego, jedna aby mu szeptać do ucha, druga aby go uściskać.
— Za daleko się posunęłaś, moja żono, zobowiązując się w mojem imieniu, rzekł surowo baron. To małżeństwo, to jeszcze nic pewnego, rzekł spoglądając na Steinbocka który zbladł.