Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do Hortensji: to zmyliło starą pannę. Widząc pierwszy raz płomień namiętności w oczach mężczyzny, uwierzyła że to ona go zażegła.
— Pan Crevel powierza nam sto tysięcy franków na założenie domu handlowego, o ile (powiada) zechcesz się ze mną ożenić; stary grubas ma takie dzikie pomysły... Cóż ty na to? spytała.
Artysta, blady jak śmierć, patrzał na swoją dobrodziejkę martwem okiem, które zdradzało całą jego myśl. Siedział bez ruchu, jakby ogłuszony.
— Nigdy mi tak wyraźnie nie powiedziano, rzekła z gorzkim śmiechem, że jestem piekielnie brzydka.
— Pani, odparł Steinbock, dobrodziejka moja nigdy nie będzie dla mnie brzydka; mam dla pani serdeczne przywiązanie, ale nie mam jeszcze trzydziestu lat, a...
— A ja mam czterdzieści trzy! rzekła Bietka. Adelina Hulot, moja kuzynka, ma lat czterdzieści ośm i jeszcze budzi szalone namiętności; ale ona jest piękna!
— Piętnaście lat różnicy, niech pani pomyśli: coby z nas była za para? We własnym interesie powinniśmy się dobrze zastanowić. Wdzięczność moja z pewnością równa jest pani dobroci; co się tyczy pieniędzy, oddam je pani w najbliższym czasie.
— Pieniądze! wykrzyknęła. Och, mówisz do mnie tak, jakgdybym była lichwiarzem bez serca.
— Przepraszam, rzekł Wacław, ale tak często pani o nich mówi... Wreszcie, stworzyłaś mnie pani, nie niszcz-że mnie.
— Chcesz mnie rzucić, widzę to, rzekła potrząsając głową. Któż-to dał ci siłę do niewdzięczności, tobie,