Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na wszystko, nie oskarżał, nie bronił nikogo; wszyscy dla niego mieli rację. Toteż nie liczył się już dawno jako człowiek, to był tylko żołądek! W ciągu tej długiej tyrady, prezydentowa, nie bez pewnych ostrożności, wyznała kuzynowi, że byłaby gotowa przyjąć dla córki prawie na ślepo każdego kto się nadarzy. Posunęła się tak daleko, że uznała za dobrą partję człowieka czterdziestoośmioletniego, byle miał dwadzieścia tysięcy franków rocznie.
— Cesia ma dwudziesty rok; gdyby, nieszczęściem, doszła lat dwudziestu pięciu lub sześciu, niezmiernie trudno byłoby ją wydać. Ludzie pytają wówczas, czemu młoda osoba tak długo została do wzięcia. Już i tak za wiele o tem mówią w naszem kółku. Wyczerpaliśmy zwyczajne racje: „Jeszcze bardzo młoda. — Zanadto kocha rodziców, aby ich chcieć opuścić. — Dobrze jej w domu. — Jest bardzo wybredna, chciałaby pięknego nazwiska!“ Czuję to, zaczynają się z nas śmiać. Zresztą, Cesia znużona jest tem czekaniem, biedactwo męczy się...
— Czem? głupio spytał Pons.
— Jakto czem? odparła matka tonem matrony, upokarza ją, że wszystkie przyjaciółki wyszły za mąż przed nią.
— Moja kuzynko, cóż się stało od ostatniego razu jak miałem przyjemność być tu na obiedzie, że godzicie się z myślą o czterdziestoośmioletnich konkurentach?
— To się stało, odparła prezydentowa, że mieliśmy nawiązać rokowania z pewnym radcą dworu, zamożnym człowiekiem który ma trzydziestoletniego syna. Pan de Marville byłby, przy pomocy pewnych ofiar materjalnych, uzyskał dla młodego człowieka miejsce referendarza w Izbie obrachunkowej, gdzie już jest adjunktem. I oto powiadają nam, że młody człowiek zrobił szaleństwo i pognał do Włoch za jakąś panienką z balu Mabille... To oczywiście pozór zerwania. Nie chcą nam dać młodego człowieka, którego matka tymczasem umarła i który już ma trzydzieści tysięcy renty, nie licząc tego co weźmie po ojcu. Toteż powinieneś wybaczyć, drogi kuzynie, nasz niehumor: trafiłeś na krytyczną chwilę.