Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mo to, testament własnoręczny, formalny i wyraźny, również nie może być kwestjonowany.
— Wolę, dla przyczyn mnie tylko wiadomych, spisać, pod pańskiem dyktandem, testament własnoręczny, i powierzyć go tu obecnemu memu przyjacielowi... Czy to możebne?...
— Najzupełniej, odparł reijent. Chce pan pisać? będę dyktował...
— Schmucke, podaj mi biureczko Boulle’a. — Niech pan będzie łaskaw dyktować cicho; mogą nas podsłuchiwać.
— Niech mi pan powie, przedewszystkiem, jakie są pańskie intencje, spytał rejent.
Po dziesięciu minutach, Cibotowa, którą Pons widział w lustrze, ujrzała że pieczętują testament, który rejent przejrzał podczas gdy Schmucke zapalał świecę; następnie Pons oddał papier Schmuckemu, zalecając ukryć go w schowku znajdującym się w sekretarzyku. Testator kazał sobie dać klucz od sekretarzyka, zawiązał go w róg chustki i schował chustkę pod poduszkę. Rejent, mianowany przez grzeczność wykonawcą testamentu i obdarzony przez Ponsa cennym obrazem — jedna z rzeczy, które prawo pozwala rejentowi przyjąć — wyszedł i zastał panią Cibot w salonie.
— Cóż, proszę pana, czy pan Pons pamiętał o mnie?
— Nie spodziewacie się, moja droga, aby rejent zdradził powierzone sobie tajemnice. Wszystko co mogę pani powiedzieć, to że niejedna chciwość się oszuka i niejedna nadzieja zawiedzie. Pan Pons zrobił piękny testament, rozumny, patrjotyczny i pochwalam go najzupełniej.
Niepodobna sobie wyobrazić do jakiego stopnia doszła ciekawość Cibotowej, podniecona temi słowami. Zeszła do siebie i spędziła noc przy mężu, obiecując sobie poprosić panny Remonencq o zastąpienie i przeczytać testament między drugą a trzecią w nocy.
Wizyta panny Heloizy Brisetout o wpół do jedenastej wieczór wydała się Cibotowej dość naturalna; ale tak dalece zlękła się aby tancerka nie wspomniała o tysiącu franków otrzymanych od Gau-