Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mam innych pragnień niż miejsce na którem bym mógł dokończyć spokojnie swoich dni, posadkę bez widoków, na której się wegetuje. Chcę być sędzią pokoju w Paryżu. Uzyskać moją nominację, to drobnostka dla pani i dla pana prezydenta, musicie państwo dość kłopotów przyczyniać obecnemu ministrowi aby wam zechciał iść na rękę... To nie wszystko, pani, dodał Fraisier widząc że prezydentowa chce przemówić. Przyjacielem moim jest lekarz owego starca, po którym pan prezydent powinienby dziedziczyć. Widzi pani, że dochodzimy do celu... Lekarz ten, którego współdziałanie jest nieodzowne, znajduje się w tem samem położeniu co ja: zdolny, a nie ma szczęścia!... To przez niego dowiedziałem się, jak bardzo państwa interesy są zagrożone, w chwili bowiem gdy z panią mówię, bardzo być może iż wszystko jest skończone, że testament wydziedziczający pana prezydenta jest faktem dokonanym... Ten lekarz pragnie być prymarjuszem szpitala albo lekarzem kolegjów rządowych; słowem, pojmuje pani, trzeba mu posady w Paryżu, mniejwięcej równoznacznej z moją... Przepraszam, jeśli tu poruszam dwie tak delikatne sprawy, ale nie trzeba aby w naszych stosunkach istniała najmniejsza dwuznaczność. Lekarz ten, to jest zresztą człowiek bardzo szanowny, wielkiej nauki, który ocalił życie panu Pillerault, wujowi pani zięcia, wicehrabiego Popinot. A teraz, jeśli pani raczy mi przyrzec te dwa miejsca, sędziego pokoju oraz synekurę lekarską dla mego przyjaciela, podejmuję się uzyskać dla pani spadek prawie nienaruszony... Mówię prawie, gdyż będą na nim ciążyły zobowiązania jakie trzeba będzie przyjąć wobec spadkobiercy testamentem naznaczonego, oraz wobec osób których współdziałanie będzie niezbędne. Spełni pani swoje obietnice dopiero po spełnieniu moich.
Prezydentowa, która od jakiegoś czasu złożyła ręce na krzyż jak osoba zmuszona wysłuchać kazania, rozplotła je, spojrzała na Fraisiera i rzekła:
— Przyznaję, że jest pan niezmiernie jasny we wszystkiem co się odnosi do pana, ale co się tyczy mnie, jest pan tak mglisty...