Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

anioła-stróża? Oczywiście Cibotowa poszła do Magusa w czasie śniadania Schmuckego. Wróciła gdy Niemiec żegnał się z chorym; od czasu odkrycia domniemanego majątku Ponsa, Cibotowa nie opuszczała już starego kawalera, siedziała nad nim jak kokosz! Zasiadała wygodnie w berżerce przy łóżku i opowiadała Ponsowi, aby go rozerwać, ploteczki, w których celują takie kobiety. Obleśna, słodka,(troskliwa, niespokojna, wciskała się w umysł Ponsa z machiaweliczną — jak się okaże — zręcznością. Wstrząśnięta przepowiednią pani Fontaine, Cibotowa postanowiła sobie użyć łagodnych środków, szelmostwa czysto moralnego, aby zapewnić sobie miejsce w testamencie pana. Ponieważ przez dziesięć lat nie znała wartości muzeum Ponsa, Cibotowa poczuwała się do dziesięciu lat przywiązania, uczciwości, bezinteresowności, i postanowiła sobie wyzyskać ten wspaniały kąpitał. Od dnia w którym, pod wpływem ciężkich od złota słów Remonencqa, wylągł się w sercu tej kobiety drzemiący przez dwadzieścia pięć lat w swej skorupie wąż, żądza bogactwa, istota ta karmiła tego węża wszystkiemi zarodkami złego jakie wyścielają głąb serca. Ujrzyjmy, jak wykonywała rady podszepnięte jej przez węża.
— I cóż? napił się nasz aniołek? jak się ma? lepiej? pytała Schmuckego.
Nietapsze! troka bani Dzipod! nietopsze! odparł Niemiec ocierając łzę.
— Ba! pan też zanadto przybiera sobie do serca, drogi panie; tak nie można... Gdyby Cibot konał, jeszczebym tak nie deszperowała jak pan. Głupstwo! nasz aniołeczek jest mocnej komplekszji. A potem, widzi pan... podobno on się dobrze prowadził; niema pan pojęcia, jak tacy długo żyją! Jest bardzo chory, (to prawda, ale, przy mojej pielęgnacji, wyliże się. Bądź pan spokojny, idź do swojej roboty, ja tu przy nim zostanę i będę mu podawała jego kleiczek.
Ktyby nie bani, umarłpym s niebogoju... rzekł Schmucke gestem ufności ściskając w dłoniach rękę zacnej gospodyni.