Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zniszczyć świeże nadzieje. Rozległy się organy, ale to nie były te same ręce. Wszystko zdało się generałowi blade i zimne. Czy jego ukochaną zmogło to samo wzruszenie, od którego niemal mdlało krzepkie serce mężczyzny? Czy tak żywo podzieliła i zrozumiała wierną i upragnioną miłość, że teraz legła wpół martwa na łożu w swej celi? W chwili gdy tysiąc takich myśli lęgło się w duszy Francuza, usłyszał w pobliżu głos tej którą ubóstwiał, poznał jego jasny dźwięk. Głos ten, lekko zmącony pełnem wdzięku drżeniem, jakiego użycza młodym dziewczynom nieśmiała wstydliwość, odcinał się od ogólnego śpiewu, jak głos primadonny w akordach finału. Budził w duszy to wrażenie, jakie daje oczom złota lub srebrna nitka na ciemnym fryzie. To była wciąż ona! Ta urodzona Paryżanka nie wyzbyła się zalotności, mimo że zmieniła stroje świata na kwef, na twardą organtynę Karmelitanek. Wyśpiewawszy wczoraj swą miłość wśród hymnów na cześć Pana, mówiła oto kochankowi: „Tak, to ja, jestem tutaj, kocham zawsze; ale jestem bezpieczna od miłości. Będziesz mnie słyszał, dusza moja utuli cię, ale zostanę pod ciemnym całunem tego chóru, skąd żadna siła nie zdoła mnie wyrwać. Nie ujrzysz mnie“.
— Tak, to ona! rzekł w duchu generał podnosząc czoło, dotąd wsparte na rękach: nie mógł w pierwszej chwili znieść wzruszenia, które zahuczało w jego sercu, kiedy ten znany głos zabrzmiał pod arkadami wśród pomruku fal.
Burza była na dworze, a spokój w sanktuarjum. Ten wspaniały głos roztaczał dalej wszystkie swe pieszczoty, spływał jak balsam na rozpalone serce kochanka, kwitnął w powietrzu, które chciałoby się lepiej wchłonąć, aby zeń wypić oddech duszy wydzierającej się z miłością w słowach modlitwy. Alkad zbliżył się go gościa, ujrzał go zalewającego się łzami przy podniesieniu, w czasie którego śpiewała zakonnica, i zabrał go do domu. Zdziwiony że spotyka tyle pobożności u francuskiego żołnierza, Alkad zaprosił na wieczerzę spowiednika klasztoru i powiadomił o tem generała, któremu żadna nowina nie mogła być milsza. Przy wieczerzy, spo-