Strona:PL Balzac - Księżna de Langeais.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

smaków, wierszokletów, moralistów, którzy wyciągali na słówka nasze pokojówki i spisywali ich oszczerstwa, nasza epoka byłaby naprawdę obyczajna. Bronię epoki, a nie jej zaułków. Było może jakich sto przyzwoitych kobiet, które się źle prowadziły, ale ci hultaje policzyli tysiąc, jak robią gazeciarze kiedy obliczają straty pobitej strony. Zresztą nie wiem doprawdy, co mogą nam wymawiać Rewolucja i Cesarstwo: epoki rozpustne, bez dowcipu, gminne, fe! brzydzi mnie to wszystko. Te epoki, to zakała naszej historji. Ten wstęp, drogie dziecko, dodała po pauzie, prowadzi do tego, że, jeżeli Montriveau ci się podoba, możesz go sobie kochać dowoli, ile tylko zdołasz. Wiem z doświadczenia (o ile cię nie zamkną, ale dziś już się nie zamyka), że zrobisz to, na co będziesz miała ochotę i jabym zrobiła tak samo w twoim wieku. Tylko, drogi klejnocie, nie wyrzekłabym się prawa wydawania na świat książąt de Langeais. Toteż, zachowuj się rozsądnie. Widam ma rację: żaden mężczyzna nie jest wart ofiar, jakiemi my, warjatki, płacimy ich miłość. Postępuj zatem tak, abyś, gdyby ci przyszło tego pożałować, mogła być jeszcze żoną pana de Langeais. Kiedy będziesz stara, miło ci będzie móc słuchać mszy na Dworze, a nie w jakimś klasztorze na prowincji: oto cała kwestja. Lekkomyślność, to znaczy chuda pensyjka, koczujące życie, to znaczy być na łasce swego kochanka, to przykrość znoszenia impertynencji kobiet mniej wartych od ciebie, właśnie dlatego że były bardzo nikczemnie ostrożne. Lepiej było sto razy jechać do pana de Montriveau wieczór w dorożce przebrana, niż posyłać swój powóz w biały dzień. Jesteś głupiutka gąska, moje drogie dziecko! Twój powóz pogłaskał jego próżność, ty sama byłabyś zdobyła jego serce. Powiedziałam ci co słuszne i co się należy, ale nie mam ci tego za złe. Spóźniłaś się o dwa wieki z tą fałszywą szlachetnością. No, pozwól nam ułożyć to wszystko, powiemy że Montriveau upił twoją służbę aby uczynić zadość swej próżności i skompromitować cię...
— Na imię nieba, ciotko, wykrzyknęła księżna zrywając się na równe nogi, nie spotwarzajcie go!