Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedliwość naznaczyła jego pierwszy błąd, zaczął egzystencję wiodącą w końcu na gilotynę lub wciskającą w dłoń pistolet samobójczy. Wszyscy, którzy stoczą się na bruk Paryża, obijają się o te żółte mury, gdzie filantrop (gdyby nie był spekulantem) mógłby wyczytać usprawiedliwienie licznych samobójstw, nad któremi biadają obłudne pismaki, niezdolne zrobić nic aby im zapobiec. Usprawiedliwienie to znajduje się wypisane w tym przedpokoju, przedmowie do dramatów morgi lub placu de Grève. W tej chwili, pułkownik Chabert siedział wśród owych łudzi o wyrazistych twarzach, ludzi odzianych w straszliwą liberję nędzy, milczących lub rozmawiających zcicha, gdyż trzej służbowi żandarmi przechadzali się dzwoniąc szablami po kamiennej posadzce.
— Poznaje mnie pan? rzekł Derville do starego żołnierza stając przed nim.
— Poznaję, tak, odparł Chabert wstając.
— Jeśli pan jesteś uczciwym człowiekiem, rzekł Derville zcicha, jak pan mógł nie zwrócić mi swego długu?
Stary żołnierz zaczerwienił się niby młoda dziewczyna złapana przez matkę na schadzce.
— Jakto! pani Ferraud nie zapłaciła panu? wykrzyknął głośno.
— Zapłaciła! rzekł Derville. Napisała mi, że pan jest szalbierz.
Pułkownik podniósł oczy wspaniałym odruchem zgrozy i przekleństwa, jakgdyby pozywając przed trybunał nieba to nowe oszustwo.
— Panie, rzekł tak zmienionym że aż spokojnym głosem, niech pan uzyska u żandarmów, aby mi pozwolili wejść do kancelarji, napiszę panu przekaz, który z pewnością będzie zapałcony.
Na słówko, które Derville szepnął sierżantowi, pozwolono mu zaprowadzać klienta do kancelarji, gdzie Jacek napisał kilka słów do hrabiny Ferraud.
— Niech pan to prześle, rzekł żołnierz, a otrzyma pan zwrot kosztów i zaliczek. Niech mi pan wierzy, że, jeśli nie okazałem