gelista, jak również młodej pary, wzbudzało sporo uwag w wykwintnym tłumie, który skupił się koło ołtarza.
— Solonet mówił mi, że państwo młodzi jadą sami do Paryża.
— Pani Evangelista miała zamieszkać z nimi.
— Paweł już się jej pozbył.
— Co za niezręczność, rzekła margrabina de Gyas. Zamykać drzwi matce żony, czyż to nie znaczy otwierać je kochankowi? Czy on nie wie, co to matka?
— Był bardzo twardy dla pani Evangelista, biedna kobieta sprzedała swój pałac i będzie mieszkała w Lanstrac.
— Natalja jest bardzo smutna.
— Czy lubiłabyś nazajutrz po ślubie znaleźć się na gościńcu?
— To bardzo niewygodnie.
— Rada jestem żem przyszła, rzekła jakaś dama. To mnie przekonało o potrzebie otaczania małżeństwa całą pompą, całą tradycyjną uroczystością; tutaj wszystko wydaje mi się bardzo nagie, bardzo smutne. A jeżeli mam panu powiedzieć co myślę, rzekła nachylając się do sąsiada, ten ślub wydaje mi się nieprzyzwoity.
Pani Evangelista wzięła Natalję do swego powozu i zawiozła ją sama do Pawła.
— A więc, mamo, stało się...
— Pomyśl, drogie dziecko, o moich ostatnich przestrogach, a będziesz szczęśliwa. Bądź zawsze jego żoną, nie kochanką.
Kiedy Natalja się położyła, matka odegrała małą komedyjkę, rzucając się z płaczem w objęcia zięcia. Był to jedyny prowincjonalizm, na jaki sobie pozwoliła pani Evangelista, ale miała w tem swoje racje. Przez łzy i słowa, na pozór szalone i bezładne, uzyskała od Pawła ustępstwa, jakie czynią wszyscy mężowie. Nazajutrz wsadziła młodą parę do powozu i odprowadziła ich aż za prom, którym przebywa się Żyrondę. Jednem słówkiem Natalja uspokoiła panią Evangelista, że, o ile Paweł wygrał partję przy kontrakcie, o tyle zaczyna się jej rewanż. Natalja uzyskała już od męża najdoskonalsze posłuszeństwo.
Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/111
Wygląd
Ta strona została przepisana.