Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jest w Paryżu?
— Widocznie.
— Och, idę do niego, poczciwy doktór.
— Ale musiał już wyjść, zawołała Julja.
Margrabia stał w tej chwili na środku sypialni i zawiązywał fular, przeglądając się z upodobaniem w lustrze.
— Nie wiem, gdzie jest cała służba, rzekł. Dzwoniłem na Karola już trzy razy, nie przyszedł. I ty jesteś bez panny służącej? Zadzwoń na nią, chciałbym aby mi dała drugą kołdrę.
— Paulina wyszła, odparła sucho margrabina.
— O północy? rzekł generał.
— Pozwoliłam jej iść do Opery.
— To szczególne, odparł mąż rozbierając się, zdawało mi się, że ją spotkałem na schodach.
— Musiała zatem wrócić, odparła Julja udając zniecierpliwienie.
Poczem, aby nie budzić podejrzenia, pociągnęła za dzwonek ale słabo.
Nie wszystkie wypadki tej nocy są dobrze znane, ale musiały być równie proste i równie okrutne jak pospolite i gospodarskie wydarzenia, które je poprzedziły. Nazajutrz, pani d‘Aiglemont położyła się na kilka dni do łóżka.
— Co się u ciebie stało tak osobliwego, że wszyscy mówią o twojej żonie? spytał pan de Ronquerolles w kilka dni po tej nieszczęsnej nocy.
— Wierzaj mi, zostań kawalerem, rzekł d‘Aiglemont. Zapaliły się firanki u łóżka Helenki, żona moja doznała takiego wstrząsu, że znów na rok jest chora, powiada lekarz. Żenisz się z ładną kobietą, brzydnie; żenisz się z młodą dziewczyną tryskającą zdrowiem, robi się chorowita; myślisz że ma temperament, jest zimna: albo też, zimna napozór, jest w istocie tak gorąca, że albo cię zabije albo shańbi. To znów, najsłodsza istota okazuje się zgryźliwa, a nigdy na odwrót zgryźliwa nie robi się słodka. To znów dziecko,