Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z uśmiechem, wstając, aby zmusić do wstania swego gościa:
— Nie spodziewał się pan, idąc do Courcelles, usłyszeć kazania?
Gaston uczuł się w tej chwili dalej od tej niezwykłej kobiety niż w chwili przybycia. Przypisując urok tej rozkosznej godziny zalotności pani domu radej popisać się dowcipem, skłonił się zimno wicehrabinie i wyszedł zrozpaczony. Po drodze, baron starał się odgadnąć prawdziwy charakter tej istoty giętkiej i twardej jak sprężyna; ale widział w niej kolejno tyle odcieni, że niepodobna mu było wytworzyć sobie o niej prawdziwego sądu. Akcenty głosu brzmiały mu jeszcze w uszach, a wspomnienie użyczało tyle czaru jej gestom, minkom, spojrzeniom, iż zawrócił sobie jeszcze bardziej głowę od tych rozważań. Piękność wicehrabiny błyszczała dlań jeszcze w ciemnościach, doznane wrażenia budziły się jedne od drugich aby go na nowo oczarować, odsłaniając mu uroki ciała i duszy niedostrzeżone zrazu. Pogrążył się w owej zadumie, w której najjaśniejsze myśli zderzają się z sobą i wtrącają duszę w krótki napad szaleństwa. Trzeba być młodym, aby odkryć i zrozumieć tajemnice takich wzlotów, w których serce, nękane przez myśli najrozumniejsze i najbardziej szalone, poddaje się ostatniej która je uderzy, rozpaczy lub nadzieji, wedle woli nieznanej potęgi. W dwudziestu trzech latach człowiekiem włada prawie zawsze uczucie skromności, nieśmiałość, wzruszenia iście dziewczęce;