Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniej szanowanej niż śmierć, może i jestto rzecz najmniej godna szacunku?...
— To takie pospolite! odparł Bixiou. Kiedy się skończyło nabożeństwo, Nucingen i du Tillet odprowadzili ciało na cmentarz. Stary lokaj szedł pieszo. Woźnica jechał tuż za powozem księży. I dzóż, troki bżyjadzielu, rzekł Nucingen do du Tilleta na zakręcie, do źlidżna zbozobność aby zię oszenidź z Malfiną, pęcież potborą dej pietnej rociny we łsach, pęcież miał rocinę, tom, mieżganko już uszącone, a Malfina do brafcify zgarp.
— Mam wrażenie, że słuszę tego starego bandytę Nucingena! rzekł Finot.
— Urocza osoba, odparł Ferdynand du Tillet z ogniem na zimno, podjął Bixiou.
— Cały du Tillet w tem słowie! wykrzyknął Couture.
— Może się wydawać brzydka tym co jej nie znają, ale przyznaję że ma duszę, rzekł du Tillet. — I zerdze, to najjaszniejże, mój troki, to pędzie szona ottana i intelikendna. W nażym bzim sajodzie, nie fiatomo kto szyje kto umiera: do fielgie żdżęździe módz zię zafieszyć zerazu szony. Samieniłpym chędnie Telwinę, która, fiesz o dem, bżyniozła mi fiędzej niż milion, za Malfinę, gdóra nie ma tag fielgieko bozaku. — Ale ile ma? — Nie fiem ździźle, odparł Nucingen, ale ma dzoź.
— Ma matkę, która lubi różowy kolor, rzekł du Tillet. To słowo położyło koniec próbom baro-