Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiedyśmy dochodzili do drzwi, na co w tem wszystkiem była potrzebna moja metryka?
Jan Ester van Gobseck wzruszył ramionami, uśmiechnął się chytrze i odparł:
— Jaka ta młodość głupia! Dowiedz się tedy, panie adwokacie, — bo trzeba byś to wiedział, iż byś się sam nie dał złapać — że przed trzydziestką uczciwość i talent są jeszcze jakąś hipoteką. Później, nie można już polegać na człowieku.
I zamknął drzwi.
W trzy miesiące później, byłem adwokatem. Niebawem, miałem szczeście, pani hrabino, podjąć starania o odzyskanie pani mienia. Wygrana tego procesu dała mnie poznać. Mimo ogromnych procentów płaconych Gobseckowi, w niespełna pięć lat spłaciłem go zupełnie. Zaślubiłem Fanny Malvaut, którą pokochałem szczerze. Podobieństwo naszych losów, pracy, powodzenia, wzmocniło siłę naszych uczuć. Wuj jej, zbogacony rolnik, umarł, zostawiając jej siedemdziesiąt tysięcy franków, które pomogły mi się wypłacić. Od tego dnia życie moje było pasmem szczęścia i pomyślności. Nie mówmy tedy już o mnie, niema nieznośniejszej rzeczy niż człowiek szczęśliwy. Wróćmy do moich bohaterów.
W rok po kupnie kancelarji, zaciągnięto mnie, niemal wbrew mej woli, na kawalerskie śniadanko. Śniadanie to było rezultatem zakładu, który jeden z moich kolegów przegrał do młodego człowieka bardzo wówczas modnego w eleganckim świecie.