Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żeli Wikturnjan zechce być wojskowym; ambasadorem, jeżeli go skusi dyplomacja; ministrem, jeżeli mu się uśmiechnie karjera polityczna; wszystko należało doń w kraju. Wreszcie — myśl jakże pochlebna dla ojca! — gdyby hrabia nie nazywał się nawet d‘Esgrignon, i tak wybiłby się własną zasługą. To szczęśliwe dziecięctwo, ta złota młodość, nigdy nie zaznały zapory w swoich pragnieniach. Wikturnjan był królem w domu; nikt nie pętał zachceń małego królewicza, który oczywiście stał się egoistą jak monarcha, samowolnym jak najzagorzalszy średniowieczny kardynał, lekceważącym i zuchwałym; a przywary te wszyscy hodowali jak świętość, widząc w nich pierwsze przymioty szlachcica.
Kawaler był to człowiek z owych dobrych czasów, kiedy to szarzy muszkieterowie byli plagą teatrów pa ryskich, garbowali skórę patrolom i komornikom, płatali tysiączne figle i spotykali uśmiech na ustach króla, byle tylko psoty były zabawne. Ten czarujący uwodziciel, ex-bohater alkowy, wiele przyczynił się do nieszczęśliwego zakończenia tej historji. Miły ten starzec, nie mając nikogo ktoby go zrozumiał, bardzo był rad, że spotkał tę uroczą postać przyszłego Faublasa, która mu przypominała jego młodość. Nie zdając sobie sprawy z różnicy czasów, posiał w tej młodej duszy zasady encyklopedycznych hulaków, opowiadając anegdoty z czasu Ludwika XV, sławiąc obyczaje z r. 1750, opisując orgje ówczesnych kolacyjek, i szaleństwa popełniane dla ladacznic, i świetne figle płatane wierzycielom, słowem całą ową moralność która przechowała się w komedjach Dancourta i konceptach Beaumar-