Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nów, i że, jeżeli nie będzie ścigany jako potwarca, za wdzięczą to szlachetności uczuć właściwej d‘Esgrignonom.
Wieczorem tego pamiętnego dnia, skoro margrabia d‘Esgrignon udał się na spoczynek, młody hrabia, panna Armanda i piękny pazik który miał właśnie odjechać, znaleźli się sami wraz z Kawalerem, przed którym nie dało się ukryć płci uroczego młodzieńca, i który, sam jeden w mieście, poza trzema sędziami i panią Camusot, wiedział o bytności księżnej.
— Dom d‘Esgrignonów jest ocalony, rzekł Chesnel, ale nie podniesie się z pod tego ciosu ani za sto lat. Trzeba teraz spłacić długi; nie pozostaje panu, panie hrabio, nic innego jak ożenić się z bogatą panną.
— I brać ją tam gdzie się znajdzie, dodała księżna.
— Drugi mezaljans! wykrzyknęła panna Armanda.
Księżna zaczęła się śmiać.
— Z dwojga złego lepiej ożenić się niż umrzeć, rzekła wyjmując z kieszeni kamizelki flakonik dany jej przez aptekarza tuileryjskiego pałacu.
Panna Armanda wzdrygnęła się, stary Chesnel zaś ujął rękę księżnej i ucałował ją bez pozwolenia.
— Czy wyście tu poszaleli? mówiła księżna. Chcecie tedy tkwić w piętnastym wieku wówczas gdy żyjemy w dziewiętnastym? Moje drogie dzieci, niema już szlachty, jest tylko arystokracja. Kodeks cywilny Napoleona zabił pergaminy, jak armata zabiła niegdyś feudalność. Będziecie o wiele większą szlachtą niż jesteście, kiedy będziecie mieli pieniądze. Żeń się z kim chcesz, Wikturnjanie, dasz swojej żonie szlachectwo,