Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przejeżdżając przez miasteczko, cesarzowa Marja Ludwika zaszczyciła tę wspaniałą cieplarnię swemi odwiedzinami, i zachwyciła się tak, że wspominała o niej Napoleonowi, w następstwie czego cesarz dał krzyż staremu sędziemu.
Ponieważ uczony hodowca kwiatów nie bywał nigdzie prócz u państwa Blandureau, nic nie wiedział o tajemnych krokach prezydenta. Ci, którzy zdołali przeniknąć zamiary p. du Ronceret, zanadto się go chawiali aby przestrzec nie groźnych Blondetów.
Co się tyczy p. Michu, młodzieniec ten mający tak silne plecy, o wiele więcej zajmował się nadskakiwaniem kobietom z najlepszego towarzystwa dokąd wprowadziły go rekomendacje rodziny Cing-Cygne, niż nader prostemi sprawami prowincjonalnego trybunału. Mając około dwudziestu tysięcy franków renty, był przedmiotem zabiegów matek i wiódł wesołe życie. Odprawiał swoje urzędowanie tak jak się odrabia zadania w szkole; kiwał głową na wszystko powiadając: „Tak kochany prezesie.“ Ale pod tem pozornem niedbalstwem ukrywał wyższą inteligencję człowieka który odbył studja w Paryżu i który odznaczył się już jako podprokurator. Nawykły traktować szeroko każdy przedmiot, robił szybko to co zaprzątało długo starego Blondeta i prezydenta, którym trudne do rozwiązania kwestje streszczał częstokroć. W drażliwych okolicznościach prezydent i wiceprezydent radzili się swego adjunkta, powierzali mu trudne referaty i zdumiewali się zawsze szybkością z jaką przynosił im gotowe akty, którym stary Blondet nie mógł nic zarzucić. Popierany przez