Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nia. Ale gdzie on leci? nie sposób go dogonić. Co on chce robić? czyżby pobiegł się utopić?
Brygida obudziła pierwszego dependenta, i posłała go aby miał oko na rzekę, która nabrała smutnej sławy od czasu samobójstwa młodego człowieka[1] pełnego przyszłości, oraz niedawnej śmierci młodej dziewczyny. Chesnel pobiegł do du Croisiera. Tam tylko była jeszcze jakaś nadzieja: fałszerstwa można dochodzić jedynie na prywatną skargę. Gdyby du Croisier się zgodził, można było jeszcze wycofać skargę jako nieporozumienie. Chesnel miał jeszcze nadzieję kupić tego człowieka.

Tego wieczora zeszło się u państwa du Crosier o wiele więcej osób niż zwykle. Mimo że ta sprawa stanowiła tajemnicę między prezydentem trybunału, panem du Ronceret, panem Sauvager zastępcą prokuratora, oraz panem de Coudrai byłym archiwarjuszem hipotecznym spensjonowanym za to że głosował przeciw rządowi, panie du Ronceret i du Coudrai zwierzyły sekret paru przyjaciółkom. Nowina obiegła tedy owo wpół-szlacheckie wpół-mieszczańskie towarzystwo, które się schodziło u p. du Croisier. Każdy czuł doniosłość sprawy i nie śmiał o niej mówić otwarcie. Przywiązanie pani du Croisier do arystokracji było zresztą tak znane, że zaledwie ośmielono się szeptać coś o nieszczęściu jakie spadło na d‘Esgrignonów, pytając zarazem wyjaśnień. Głównie zainteresowani wstrzymali się z rozmową o tem do chwili w której pani du Croi-

  1. Stara panna.