Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wschód i zachód słońca, co rano i wieczór, zawsze równie wspaniały, równie nowy; ale nikomu ze śmiertelnych, niech mi wybaczy hyperbola Jana Baptysty Rousseau, nie jest dane odgrywać na ziemi rolę słońca.
Z tych wstępnych uwag wynika, iż nie jest rzeczą naturalną, aby dwoje ludzi spoczywało wspólnie pod sklepieniem łóżka;
Że śpiący mężczyzna jest prawie zawsze śmieszny;
Że ustawiczne przebywanie z żoną przedstawia dla mężów nieuniknione niebezpieczeństwa.
Spróbujemy zatem dostosować nasze zwyczaje do praw natury i skojarzyć je w ten sposób, aby mąż znalazł w swojem łóżku użyteczną pomoc i środki obrony.

§ I. DWA SĄSIADUJĄCE ŁÓŻKA.

Jeżeli najświetniejszy, najurodziwszy, najinteligentniejszy mąż pragnie, po roku, paść ofiarą Minotaura, osiągnie ten cel z pewnością, o ile będzie tak nierozsądny, aby połączyć dwa łóżka pod rozkosznem sklepieniem wspólnej alkowy.
Wyrok zwięzły i stanowczy, a oto motywy:
Pierwszy mąż, któremu zawdzięczamy pomysł sąsiadujących łóżek, był to z pewnością akuszer, który, obawiając się własnego niespokojnego snu, pragnął uchronić dziecko, znajdujące się w łonie żony, przed mimowolnemi kopnięciami, jakiemi mógł je obdarzyć.
Choć nie! to był raczej któryś z predestynowanych, który obawiał się swego zbyt muzykalnego kataru lub innych ułomności.
Mógł to być również jakiś młody człowiek, który, lękając się nadmiaru własnej czułości, zawsze znajdował się albo na brzeżku łóżka, w niebezpieczeństwie upadku, albo zbyt blizko uroczej małżonki, której sen zakłócał.
A może to była jakaś pani de Maintenon, wspierana radami spowiednika, lub raczej ambitna kobieta, pragnąca wodzić męża na