Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

roku toczą się układy, a od miesiąca pisujemy do siebie. Sądzę, że daję dowód wielkiej uprzejmości, odwiedzając go.
— Zapewne, ale cóż ja tam będę robił? Cóż za rola przy tem pojednaniu...?
— Och, to już moja sprawa! Jest pan młody, sympatyczny, nie zanadto przeżyty, właśnie czegoś takiego potrzebuję dla wybawienia mnie od nudów małżeńskiego sam na sam.
— Jednakże, obierać dzień, lub raczej noc pojednania małżonków na pierwszą wizytę, zdaje mi się nieco dziwaczne: moje zakłopotanie, miny jakie będziemy mieli wszyscy troje, wszystko razem nie wydaje mi się zachęcające.
— Wzięłam pana byś mnie zabawiał, proszę zatem nie mówić mi kazań, rzekła towarzyszka moja dość ostro.
Wobec tak stanowczej decyzji, nie pozostało mi nic innego, niż pogodzić się z sytuacją. Zacząłem żartować z mej roli, i rozmowa przybrała nader wesoły obrót. Tajemnicza latarnia nocy rozświecała niebo nieskażenie czyste i przesycała atmosferę łagodnym blaskiem. Zbliżaliśmy się do kresu podróży, który miał zakończyć nasze sam na sam. Od czasu do czasu, dama kazała mi się zachwycać pięknością krajobrazów, ciszą nocy, przejmującem milczeniem natury. Rzecz naturalna, że, aby wspólnie podziwiać, wychylaliśmy się przez okno; twarze nasze dotykały się. Niespodziane wstrząśnienie sprawiło, iż pani de T. ścisnęła mnie za rękę, i — jakimś przypadkiem, który zdziwił mnie samego, gdyż kamień o który zawadził powóz musiał być bardzo nieduży, — znalazła się na chwilę w mych ramionach. Sam już nie wiem co mieliśmy oglądać, ale to wiem na pewno, że, mimo księżyca, przedmioty zaczęły mi się mroczyć w oczach; — nagle, towarzyszka moja odtrąciła mnie gwałtownie i wcisnęła się w głąb karety.
— Czy pańskim zamiarem, rzekła po chwili zadumy, jest przekonać mnie o nierozsądku mego postąpienia?
Proszę sobie wyobrazić moje zakłopotanie!...
— Zamiary... odparłem, względem pani?... to byłoby zbyt