szermierza, rozpatrzmy się w cyfrze nieprzyjaciół, policzmy tych kozaków, którzy chcą zalać jego maleńką ojczyznę.
Dalej więc w drogę z nami, kto łaska! uśmieje się dosyta, komu będzie do śmiechu. Podnoście kotwicę, rozpinajcie żagle! Oto punkt wyjścia naszej podróży: mały, okrągły punkcik. Znamy go, prawda? To już wielka korzyść; nie każdy pisarz mógłby powiedzieć to samo o swojej książce.
A jeśli przyjdzie nam ochota śmiać się wśród płaczu, a płakać wśród śmiechu, jak boski Rabelais pił wśród jedzenia, a jadł wśród picia; jeśli nam się spodoba pomieszać, na jednej stronicy, Heraklita z Demokrytem; jeśli sobie zadrwimy ze stylu i z kunsztownych okresów?... Co?... niechno ktoś z załogi spróbuje szemrać!... Hola! precz mi z pokładu stare mózgownice sypiące trocinami! precz z klasykami w powijakach! do wody romantyków w śmiertelnych gzłach! i dalej! na pełne morze!...
Powie ktoś, iż przypominam owych jowialistów, którzy, krztusząc się już naprzód, mówią: „Opowiem wam historyjkę; zobaczycie, będziecie się pokładać ze śmiechu!...“ Nie, moi państwo, nie pora na żarty, gdy mowa o małżeństwie. Nie widzicie, że autor ma zamiar roztrząsać małżeństwo poważnie, jako lekką chorobę, na którą wszyscy jesteśmy narażeni, i że ta książka ma być jej monografją?
— Dobrze, panie autorze, ale, w takim razie, przypominasz conajmniej owych pocztyljonów, którzy, ledwie ruszyli, palą raz po raz z bata, dlatego jedynie iż wiozą bogatych Anglików. Nie przebiegniesz ani pół mili w tym galopie, a już będziesz musiał zleźć z kozła, aby poprawić uprząż lub dać się wydychać koniom. Pocóż zatem dąć w surmy przed wygraną bitwą?
Ejże, drodzy pantagrueliści, czyż nie wystarcza dziś nadąć się powodzeniem, aby je zdobyć w istocie? Czemże jest dziś wielkie dzieło, jeśli nie obszernie rozprowadzonym drobiazgiem? Czemuż nie miałbym sięgnąć po liście laurowe, choćby poto aby nimi ozdobić dobrze korzenną szyneczkę, po której tak miło przepłukać
Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 1.pdf/41
Ta strona została skorygowana.