Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sami skręconemi poprostu w grube warkocze, nie obawiała się bowiem wydać ich na łup oczom i pieszczotom miłości. Widział kobietę pełną prostoty, a mimo to piękniejszą jeszcze dla niego niż dla świata; kobietę, która odświeżyła się kąpielą i której cała sztuka polegała na tem aby być bielszą niż jej muśliny, świeższą niż najdelikatniejsza perfuma, ponętniejszą niż najzręczniejsza kurtyzana, zresztą wciąż pełną miłości a tem samem wciąż kochaną. To cudowne zrozumienie roli kobiety było wielką tajemnicą Józefiny wobec Napoleona, jak niegdyś Cezonji wobec Gajusa Kaliguli, Djany de Poitiers wobec Henryka II. Ale, jeżeli system ten tak się opłacał kobietom liczącym siedem albo osiem lustrów, cóż za broń w rękach kobiety młodej! Mąż poddaje się wówczas z rozkoszą słodyczom swojej wierności.
Otóż po tej świeżej rozmowie, która ją ścięła przerażeniem i jeszcze budziła w niej najżywsze niepokoje, pani Julianowa przystąpiła ze szczególną dbałością do nocnej tualety. Chciała się zrobić i zrobiła się czarującą. Ścisnęła batysty peniuaru, odsłoniła gors, puściła wolno czarne włosy na pełne ramiona; wonna kąpiel dała jej ciału upajający zapach, bose nóżki tkwiły w aksamitnych pantofelkach. Silna swoim czarem, podeszła drobnym krokiem i położyła ręce na oczach Juliana, który stał zamyślony, w szlafroku, wsparty o kominek. Wówczas szepnęła mu do ucha, ogrzewając je swoim oddechem i gryząc koniuszkami zębów:
— O czem mój pan myśli?
Poczem, tuląc go zręcznie do siebie, spowiła go