Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzeba, rzekł do Jacqueta, udać się do ministra spraw wewnętrznych, trafić do niego przez twojego ministra.
Jacquet udał się do ministerjum spraw wewnętrznych, zażądał audjencji którą otrzymał, ale z terminem za dwa tygodnie. Jacquet był człowiekiem wytrwałym. Deptał od biura do biura, i dotarł do osobistego sekretarza ministra, do którego trafił przez osobistego sekretarza ministra spraw zagranicznych. Dzięki tym wysokim protekcjom, uzyskał na następny dzień ukradkową audjencję, na której, zaopatrzywszy się w słówko samodzierżcy spraw zagranicznych skreślone do paszy spraw wewnętrznych, spodziewał się szturmem wziąć pozycję. Przygotował argumenty, nieodparte repliki, ale wszystko okazało się na nic.
— To nie moja sprawa, rzekł minister. To resort prefekta policji. Zresztą niema prawa, któreby przyznawało mężowi własność zwłok żony, ani rodzicom własność ciała dzieci. To poważna rzecz. Przytem są względy użytecznoości publicznej, które wymagają aby to było rozpatrzone. Interesy gminy mogą być narażone na szwank. Wreszcie, gdyby nawet sprawa zależała bezpośrednio odemnie, nie mógłbym jej tak rozstrzygnąć hic et nunc: musiałbym mieć raport.
Raport jest w administracji tem, czem otchłań w chrześcijaństwie. Jacquet znał manję raportu i nie czekał tej okazji aby ubolewać nad tą biurokratyczną śmiesznostką. Wiedział, że, od czasu zalania biur przez raport — która to rewolucja administracyjna spełniła się w r. 1804 — nie zdarzył się minister,