Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie Karol rozpinając surdut, zakładając rękę — za kamizelkę i puszczając wzrok w przestrzeń w pozie jaką lordowi Byronowi dał Chantrey.
Nieuwaga starego Grandet, lub raczej zajęcie z jakiem zagłębił się w liście, nie uszły baczności ani rejenta ani prezesa, którzy starali odgadnąć treść pisma z niedostrzegalnych drgnień twarzy winiarza, w tej chwili silnie oświeconej świeczką. Winiarz utrzymywał z trudem spokój fizjognomji. Zresztą, każdy może sobie wyobrazić tajone wzruszenia tego człowieka, kiedy czytał ten nieszczęsny list.

„Mój bracie, będzie niebawem dwadzieścia trzy lat, jakeśmy się nie widzieli. Ostatnim przedmiotem naszego spotkania było moje małżeństwo, po którem rozstaliśmy się wesoło. To pewna, iż nie mogłem wówczas przewidywać, że ty będziesz kiedyś podporą rodziny, której pomyślność wówczas podziwiałeś. Kiedy ten list znajdzie się w twoich rękach, mnie już nie będzie. W położeniu jakie zajmowałem, nie chciałem przeżyć hańby bankructwa. Trzymałem się do ostatniej chwili na skraju przepaści, wciąż mając nadzieję, że się utrzymam. Trzeba runąć! Połączone bankructwo mego agenta giełdowego i mego rejenta Roguin[1] unoszą moje ostatnie zasoby i nie zostawiają mi nic. Ku mej rozpaczy, winien jestem blisko cztery miljony, mogąc przedstawić ledwo dwadzieścia pięć procent aktywów. Wina moja, zamagazynowane, przechodzą w tej chwili rujnującą zniżkę, wskutek obfitości i jakości waszych zbiorów. Za trzy dni Paryż powie: „Grandet był łajdakiem“. Obleką mnie, uczciwego człowieka, w całun hańby.

„Wydzieram synowi i nazwisko które plamię i majątek jego matki. Nie wie nic o tem ten biedny chłopiec, którego ubóstwiam. Pożegnaliśmy się czule. Nie wiedział, na szczęście, że ostatnie krople mego życia wyciekały w tem pożegnaniu. Czy nie będzie mnie

  1. Cezar Birotteau etc.