Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tek Nanon, śmiechy szczere jedynie na ustach Eugenji lub jej matki; te małostki połączone z tak wielkiemi interesami; ta młoda dziewczyna, podobna do owych ptaków nieznających swej wysokiej ceny, prześladowana, osaczona znakami przyjaźni które brała za dobrą monetę, wszystko przydawało tej scenie smutnego komizmu. Czyż to nie jest zresztą scena wszystkich czasów i wszystkich miejsc, ale sprowadzona do swego najprostszego wyrazu?
Twarz Grandeta, wyzyskującego fałszywą przyjaźń dwóch rodzin, ciągnącego z niej olbrzymie zyski, górowała nad tym dramatem i oświetlała go. Czyż to nie był jedyny nowoczesny bóg w którego świat wierzy. Pieniądz w swej wszechpotędze, wyrażony jedną fizjognomją? Szlachetniejsze uczucia grały tam podrzędną rolę; ożywiały trzy czyste serca, Nanon, Eugenji i jej matki. A i to, ileż ciemnoty w ich naiwności! Eugenja i jej matka nie wiedziały nic o majątku Grandeta; szacowały sprawy świata jedynie w świetle swoich bladych pojęć; nie ceniły pieniędzy, ani nie gardziły niemi, nawykłe się bez nich obchodzić. Ich uczucia, poniewierane bez ich wiedzy ale żywe, sekret ich istnienia, wszystko to robiło z nich ciekawy wyjątek w tem zebraniu ludzi, których życie było czysto materjalne. Okropna dola człowieka! niema dla niego szczęścia, któreby nie płynęło z jakiejś niewiedzy.
W chwili gdy pani Grandet wygrała szesnaście su, największą stawkę o jaką kiedykolwiek grano w tej sali, i kiedy Wielka Nanon śmiała się z uciechy widząc że jej pani zgarnia tak potężną sumę, rozległ się młotek u bramy, robiąc taki hałas, że kobiety podskoczyły na krzesłach.
— To nie mieszkaniec Saumur tak puka, rzekł rejent.
— Jak można walić w ten sposób, rzekła Nanon. Czy on chce rozwalić drzwi?
— Cóż to za kaduk? wykrzyknął Grandet.
Nanon wzięła jedną z dwóch świec i poszła otworzyć razem z panem Grandet.