Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czem cię uraziłam? pytała. Mów, porozumiejmy się.
Henryk zachował zimną postawę człowieka silnego, który się czuje zwyciężony. Zachowanie jego, chłodne, milczące, nawskroś angielskie, chwilową rezygnacją wyrażało świadomość własnej godności. Zresztą, mimo swego gniewu, zastanowił się już, że nierozważnie byłoby wchodzić w zatarg ze Sprawiedliwością zabijając dziewczynę niespodzianie, nie przygotowawszy mordu tak, aby sobie zapewnić bezkarność.
— Mój ukochany, ciągnęła Paquita, mów do mnie; nie zostawiaj mnie bez serdecznego słowa! Nie chciałabym zachować w sercu grozy, jaką w nie wlałeś... Odpowiesz? rzekła tupiąc z gniewem.
Za całą odpowiedź de Marsay rzucił jej spojrzenie znaczące tak wyraźnie: Umrzesz! że Paquita skoczyła ku niemu.
— Powiedz, chcesz mnie zabić? Jeśli moja śmierć może ci sprawić przyjemność, zabij!
Dała znak mulatowi, który zdjął nogę z piersi młodzieńca i odszedł nie zdradzając twarzą sądu swego o Paquicie.
— Oto człowiek! rzekł w duchu de Marsay, ukazując mulata posępnym gestem. Prawdziwe oddanie jest tylko które posłuszne jest przyjaźni nie sądząc jej. Masz w tym człowieku rzetelnego przyjaciela.
— Dam ci go, jeżeli chcesz, odparła; jeśli mu każę, będzie ci służył z tem samem oddaniem co mnie.
Czekała słowa odpowiedzi i podjęła z akcentem pełnym tkliwości:
— Adolfie, powiedz mi dobre słowo!... Już dnieje.
Henryk nie odpowiedział. Młodzieniec ten miał jeden smutny przymiot, wielkie bowiem zdaje się wszystko co jest dowodem siły; wszak często ludzie ubóstwiają szaleństwo. Henryk nie umiał przebaczać. Odpuszczenie, które niewątpliwie jest łaską duszy, nie istniało dla niego. Okrucieństwo ludzi Północy, którem krew angielska dość jest przesycona, przeszło nań po ojcu. Był niezachwiany w dobrych jak i w złych uczuciach. Wykrzyknik Paquity był