Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wała i tajemnie dłoń jego wrogowi, Troubert namowo zagroził przyszłości barona oraz parostwu margrabiego de Listomère. W licznem zebraniu, w salonie arcybiskupa, rzucił jedno z owych duchownych główek, brzemiennych zemstą a pełnych obleśnej słodyczy. Ambitny marynarz udał się do nieubłaganego księdza, który z pewnością podyktował mu twarde warunki; zachowanie bowiem barona świadczyło o zupełnem poddaniu woli straszliwego komgreganisty. Nowy biskup darował prawomocnym aktem dom panny Gamard kapitule; bibljotekę i książki księdza Chapeloud darował seminarjum; dwa zakwestjonowane obrazy ofiarował do kaplicy Najśw. Panny; zatrzymał jedynie portret księdza Chapeloud. Nikt nie umiał sobie wytłumaczyć tego zupełnego niemal zrzeczenia się sukcesji po pannie Gamard. Pan de Bourbonne przypuszczał, że biskup zachował tajemnie gotowiznę, aby móc żyć na przyzwoitej stopie w Paryżu, w razie gdyby go powołano na ławę biskupów w senacie. Wreszcie, w wilję wyjazdu Jego Eminencji, stary wyga przemoknął ostatnią rachubę jaka się kryła w tym uczynku, śmiertelny cios zadany przez najwytrwalszą zemstę najsłabszej z bezbronnych ofiar. Baron de Listomère zaczepił zapis uczyniony przez panią de Listomère księdzu Birotteau pod pozorem wyłudzenia! W kilka dni po wniesieniu skargi, barona mianowano kapitanem okrętu. Zarządzeniem dyscyplinarnem proboszcza św. Symforjana zawieszono w jego funkcjach. Przełożeni kościelni osądzili proces z góry. Morderca nieboszczki Zofji Gamard był tedy łotrem! Gdyby Eminencja Troubert zachował spadek po starej pannie, trudno byłoby skazać księdza Birotteau.
W chwili gdy Jego Eminencja Hjacynt, biskup Troyes, mijał w kolasce pocztowej dzielnicę Św. Symforjana, udając się do Paryża, biednego księdza Birotteau posadzono w fotelu na słońcu na terasie. Biedny ksiądz, zmiażdżony przez arcybiskupa, był blady i wychudły. Zgryzota odciśnięta we wszystkich jego rysach zmieniła zupełnie tę twarz, niegdyś tak pogodną. Choroba powlekła jego oczy, niegdyś naiwnie ożywione rozkoszami dobrej kuchni i wolne od