Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakiej natura udziela wszystkim stworzeniom: ból! Stare panny, nie nagiąwszy swego charakteru i życia do cudzego życia i charakteru, jak tego wymaga dola kobiety, mają przeważnie tę manję, aby wszystko naginać do siebie. U panny Gamard skłonność ta wyrodziła się w despotyzm; ale ten despotyzm umiał się wyrazić tylko w drobiazgach. Tak więc, wśród tysiąca przykładów, koszyczek z fiszkami i sztonami, postawiony na stoliku do kart dla księdza Birotteau, powinien był zostać tam gdzie był; i ksiądz drażnił ją wielce przesuwając ten koszyczek, co zdarzało się prawie co wieczór. Skąd pochodziła owa drażliwość, tak niemądrze czepiająca się błahostek, i jaki był jej cel? Niktby tego nie umiał powiedzieć, panna Gamard sama nie wiedziała. Mimo iż z natury potulny jak owca, nowy pensjonarz — jak i owce zresztą — nie lubił zbyt często czuć laski pastuszej, zwłaszcza opatrzonej kolcem. Nie tłumacząc sobie bezgranicznej cierpliwości księdza Troubert, Birotteau zrezygnował ze szczęścia, które panina Gamard chciała mu przyrządzać na swój sposób, sądziła bowiem że ze szczęściem jest tak jak z konfiturami. Ale nieborak, wskutek naiwności swego charakteru, wziął się do rzeczy dość niezręcznie; rozstanie nie obeszło się tedy bez kwasów i szpileczek, na które ksiądz Birotteau silił się okazać obojętny.
Z końcem pierwszego roku przeżytego pod dachem panny Gamard, wikarjusz wrócił do dawnych obyczajów, spędzając dwa wieczory w tygodniu u pani de Listomère, trzy u panny Salomon a dwa pozostałe u panny Merlin de la Blottière. Osoby te należały do miejscowej arystokracji, do której panna Gamard nie miała wstępu. Toteż gospodyni dotkliwie odczuła ucieczkę księdza Birotteau, która dała jej poznać jej własną nicość: wszelki wybór mieści w sobie wzgardę porzuconego przedmiotu.
— Ksiądz Birotteau nie czuł się dobrze w naszem towarzystwie, powiadał ksiądz Troubert przyjaciołom panny Gamard, kiedy musiała poniechać swoich wieczorów. To inteligencja, smakosz!