Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy nie było listu do mnie?
— Ale owszem, i pachnie jak balsam! leży tam koło pulpitu, na ladzie.
List pani de Bargeton między słojami aptecznemi! Lucjan rzucił się w głąb sklepu.
— Śpiesz się Lucjanie! obiad czeka od godziny, wystygnie zupełnie, zawołał miły, słodki głosik przez otwarte okno. Lucjan nie słyszał.
— Pani brat coś nie tego, panno Ewo, rzekł Postel podnosząc głowę i przytykając znacząco palec do czoła.
Stary kawaler, dość podobny z postaci do baryłki z wódką, na której fantazja malarza pomieściłaby szeroką, czerwoną i ospowatą facjatę, przybrał, spoglądając na Ewę, minę ceremonjalną i słodką dowodzącą iż nosi się z myślą zaślubienia córki swego poprzednika, nie mogąc się wszelako uporać z walką jaką miłość i interes staczały w jego sercu. To też, często powtarzał Lucjanowi to zdanie, które rzucił mu obecnie, kiedy młody człowiek przechodził mimo:
— Ależ śliczna twoja siostrzyczka! Tobie też nic nie brakuje! Ojczulek wszystko robił galanto.
Ewa, słuszna brunetka, miała, przy czarnych włosach, niebieskie oczy. Mimo znamion męzkiego charakteru, była łagodna, tkliwa i skłonna do poświęceń. Jej niewinność, naiwność, spokojna rezygnacja z jaką znosiła życie pochłonięte pracą, cnota jej na którą nie targnęła się żadna obmowa, musiały oczarować Dawida Séchard. To też, od pierwszego widzenia, wykwitła między nimi niema, cicha i prosta miłość, na sposób niemiecki, bez gwałtownych objawów i niecierpliwych wyznań. Każde myślało tajemnie o drugiem, jakgdyby ich rozdzielał jakiś zazdrosny mąż, dla którego to uczucie byłoby zniewagą. Oboje kryli się przed Lucjanem, tak jakby mu wyrządzali jakąś krzywdę. Dawid obawiał się iż nie spodoba się Ewie, którą znowuż trawiły skrupuły związane z ubóstwem. Zalotna dziewczyna umiałaby być śmiałą, ale dziecko starannie wychowane i zubożałe dostrajało się do swego smutnego