Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łakome, bujne, nie upieszczona nigdy przez słońce, i która umiera nie zakwitnąwszy nigdy! Nie byłżeby to poemat pełen straszliwej melancholji, temat wręcz fantastyczny? Cóż za cudowna kompocyzja, taki obraz młodej dziewczyny zrodzonej pod niebem Azji, albo jakiej córy pustyni przeniesionej w zimny kraj Zachodu, wzywającej swoje ukochane słońce, umierającej z niezrozumiałego cierpienia, dławionej zarówno chłodem jak miłością! Byłby to obraz wielu istnień.
— Odmalujesz w nim duszę która zachowała pamięć nieba, rzekł biskup. Poemat taki musiał niegdyś powstać: skłonny jestem widzieć jego fragment w Pieśni nad Pieśniami.
— Niech pan to napisze, rzekła Laura de Rastignac, wyrażając naiwną wiarę w genjusz Lucjana.
— Brakuje Francji wielkiego świętego poematu, rzekł biskup. Wierzaj mi, chwała i fortuna staną się udziałem człowieka z talentem, który zechce pracować dla religji..
— On to podejmie, Wasza Wielebność, rzekła pani de Bargeton z emfazą. Czy Eminencja nie widzi idei, żarzącej się już, niby blask jutrzenki w jego oczach?
— Nais poczyna sobie z nami dość szczególnie, rzekła Fifi. Co ona robi?
— Nie słyszysz? Harcuje oklep na wielkich słowach, bez głowy i ogona.
Amelja, Fifi, Adrjan i Franio ukazali się w drzwiach buduaru, towarzysząc pani de Rastignac, która szukała córki, gotując się do odjazdu.
— Nais, rzekły obie panie, zachwycone iż mogą zakłócić buduarowe aparté, byłabyś bardzo uprzejma, gdybyś chciała zagrać jakiś kawałek.
— Moje drogie dziecko, odparła pani de Bargeton, pan de Rubempré powie nam swego Świętego Jana w Patmos, wspaniały poemat biblijny.
— Biblijny! powtórzyła Fifina ze zdumieniem.