— Wreszcie, rzekła Ewa ściskając przyjaciółkę, jest w bezpiecznem schronieniu.
Ewa wróciła do Postela aby rozjaśnić jakąś wątpliwość, która, jak mówiła, sprowadza ją jeszcze do tak wytrawnego handlowca, i pozwoliła mu się odprowadzić słuchając jego utyskiwań.
— Gdybyś pani za mnie wyszła, czy byłoby doszło do tego?...
To uczucie tkwiło na dnie każdego zdania aptekarzyny. Za powrotem, Postel zastał żonę zazdrosną o cudowną piękność pani Séchard i wściekłą o mężowskie uprzejmości. Uspokoiła Leonię dopiero opinja aptekarza, sławiąca wyższość kobiet małych i rudych nad wysokiemi brunetami, które, wedle niego, są jak piękne konie; zawsze bezczynne i w stajni. Nieborak musiał dać jakieś dowody szczerości, nazajutrz bowiem pani Postel była nastrojona bardzo miękko.
— Możemy być spokojni, rzekła Ewa do matki i do Maryny, które zastała, wedle wyrażenia Maryny, jeszcze z duszą na ramieniu.
— Och! pojechali, rzekła Maryna, kiedy Ewa machinalnie zajrzała do pokoju.
— Kcie mam gierofadź?... spytał Kolb, znalazłszy się o milę za miastem, na gościńcu.
— Do Marsac, odparł Dawid; skoro mnie zawiodłeś na tę drogę, sprobuję jeszcze ostatni raz odwołać się do serca ojca.
— Folałpym radżej żarszofadź pateryę armad: dodź on nie ma zerdza, den bańzgi żanofny ojdziedz.
Stary drukarz nie wierzył w syna; sądził go, jak sądzi lud, po rezultatach. Po pierwsze, nie poczuwał się do tego że obłupił Dawida; powtóre, nie zastanawiając się nad różnicą czasów, mówił sobie:
— Posadziłem go w siodle, tak jak i ja sam znalazłem się z początku; i on, który uczył się tysiąc razy więcej, nie umiał ruszyć z miejsca!
Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/94
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.