Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przyjdź do mnie jutro, rzekł generał.
— Wystarczy, rzekł Bonnebault; gdyby uważano że jestem niezręczny, uprzedzę pana.
W tydzień po tej osobliwej rozmowie, cały powiat, cały departament i Paryż były pokryte olbrzymiemi afiszami oznajmiającemi sprzedaż Aigues na działy, w kancelarji pana Corbineau, rejenta w Soulanges. Wszystkie działy przysądzono panu Rigou; doszły sumy dwóch miljonów stu pięćdziesięciu tysięcy franków. Nazajutrz, Rigou kazał przepisać nazwiska: Gaubertin wziął lasy, a Rigou i Soudry winnice i inne działy. Zamek i park odprzedano czarnej bandzie, z wyjątkiem pawilonu z przyległościami, które sobie zastrzegł pan Gaubertin, aby nim uczcić swoją poetyczną i sentymentalną towarzyszkę.

W wiele lat po tych wypadkach, w zimie roku 1837, jeden z najwybitniejszych pisarzy politycznych owego czasu, Emil Blondet, doszedł do ostatniego stopnia nędzy, którą ukrywał aż dotąd pod pozorami świetnego i wykwintnego życia. Wahał się jeszcze z obraniem rozpaczliwego postanowienia, mimo iż widział, że jego prace, jego inteligencja, jego wytrawna wiedza polityczna nie doprowadziły go do niczego, jak tylko do tego, że był machiną funkcjonującą na cudzy pożytek. Widział, że wszystkie miejsca są zajęte, czuł że doszedł wieku męzkiego bez sławy i bez majątku, widział głupich i tępych mieszczuchów zajmujących miejsce dworaków i głupców Restauracji, widział rząd wskrzeszający najgorsze tradycje z przed