Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chaud i zostawiając na schodach Emila i księdza, którzy zeszli słysząc że drzwi się zamykają.
Pani Michaud zbita z tropu przez księdza Brossette, chcąc uniknąć rozmowy o swoich obawach, o wiele żywszych niż to okazywała, zdradziła tajemnicę, która przypomniała hrabinie przedmiot jej wizyty.
— Kochani męża, pani wie o tem; otóż, czy pani byłaby rada widzieć przy sobie rywalkę?...
— Rywalkę?...
— Tak proszę pani, ta smarkata, którą pani mi dała na wychowanie, kocha się w nim bezwiednie, biedna mała!... Zachowanie tego dziecka, długo będące dla mnie tajemnicą, wyjaśniło się od kilku dni...
— W trzynastym roku!...
— Tak, pani, i przyzna pani, że kobieta w trzecim miesiącu ciąży, która sama będzie karmić swoje dziecko, może być niespokojna. Ale, aby nie mówić pani tego przy tych panach, opowiadałam pani oraz ich głupstwach bez znaczenia, dodała sprytnie dzielna żona strażnika.
Pani Michaud nie obawiała się zbytnio Genowefy Niseron, od kilku zaś dni doznawała śmiertelnego lęku, który chłopi, raz go obudziwszy, podtrzymywali w niej przez złośliwość.
— I po czem spostrzegłaś, że...
— Po niczem i po wszystkiem, odparła Olimpia patrząc na hrabinę. Ta mała na moje rozkazy jest leniwa jak żółw, a żywa jak jaszczurka na najdrobniejszą rzecz, której zażąda Justyn. Drży jak liść na