Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Juści, panie hrabio, i pisane także, szczera prawda, tak jak to że mamy wydrę.
— Co tu jest napisane? spytał hrabia pokazując mu dziennik.
— Cu-o-ssi-dienne, odparł Mucha, zawahawszy się tylko trzy razy.
Wszyscy, nawet ksiądz Brossette, zaczęli się śmiać.
— A ba! każecie mi czytać gazetę, wykrzyknął Mucha podrażniony. Dziadek powiada, że to tylko dla bogatych, i że zawsze się człowiek później dowie co tam stoi.
— Ma słuszność to dziecię, generale, budzi we mnie ochotę ujrzenia mego porannego zwycięzcy, rzekł Blondet, widzę że ma godnego ucznia...
Mucha rozumiał doskonale, że służy za zabawę jaśnie państwu; w tej chwili wychowanek starego Fourchon okazał się godny mistrza, zaczął płakać...
— Jak wy możecie żartować z dziecka, które chodzi boso?... rzekła hrabina.
— I które uważa za rzecz zupełnie naturalną, że dziadek sobie odbija na jego buzi koszta wychowania, rzekł Blondet.
— Słuchaj, mały, więc schwyciliście wydrę? rzekła hrabina.
— Tak, proszę pani, tak prawdziwie jak to że pani jest najładniejsza kobieta jaką widziałem i jaką ujrzę w życiu, rzekł dzieciak ocierając łzy.
— Pokaż ją... rzekł generał.
— Och, panie hrabio, dziadzio ją schował, pod-