Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piała? Dawne zgryzoty muszą z pewnością odgrywaś rolę w tej zadumie.
— Tak, rzekła, wydychając tę zgłoskę niby najsłodszą nutę fletni.
Znowu popadła w zadumę, oczy jej zamgliły się. Daniel trwał w oczekiwaniu pełnem lęku, przeniknięty uroczystością chwili. Wyobraźnia poety ukazywała mu niby chmury, które rozpraszały się zwolna, odsłaniając sanktuaryum, gdzie, u stóp Boga, miał ujrzeć zranionego baranka.
— I cóż?... rzekł łagodnym i spokojnym głosem.
Dyana spojrzała na tkliwego powiernika: następnie, spuściła powoli oczy, tocząc powieki ruchem ujawniającym najszlachetniejszą wstydliwość. Potwór chyba byłby zdolny wyobrazić sobie bodaj cień obłudy we wdzięcznie falistym ruchu, jakim sprytna dama podniosła główkę, aby zatopić jeszcze jedno spojrzenie w chciwych oczach wielkiego człowieka.
— Czyż mogę?... czy powinnam?... rzekła, czyniąc ruch mimowolnego wahania i patrząc na d‘Artheza z cudownym wyrazem rozmarzonej tkliwości. Mężczyźni tak mało dają wiary tego rodzaju rzeczom! tak mało ozują się zobowiązani do dyskrecyi!...
— Och! jeżeli pani mi nie ufa, pocóż jestem tutaj!... wykrzyknął d‘Arthez.
— Ach! mój przyjacielu, odparła dając swemu