Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sprawdzić pismo ołówkiem, zwłaszcza kreślone dużemi literami, to znaczy zapomocą linji niejako matematycznych.
Kolacja była ponura, Peyrade znajdował się pod wpływem wyraźnego niepokoju. Z młodych lampartów, którzy umieją ożywić kolację, byli tylko Lucjan i Rastignac. Lucjan był smutny i zamyślony. Rastignac, który przegrał przed kolacją dwa tysiące franków, przeżuwał myśl odbicia się po wieczerzy. Kobiety, uderzone tym chłodem, spoglądały po sobie. Nuda odebrała potrawom smak. Z kolacjami jest jak ze sztukami teatralnemi i z książkami: mają swoje fata.
Z końcem wieczerzy, podano lody; każda porcja była w szklance, z owocami kandyzowanymi na wierzchu. Lody te zamówiła pani du Val-Noble u Tortoniego, którego słynny sklep znajduje się na rogu ulicy Taitbout i bulwarów. Kucharka zawołała mulata aby wyrównał rachunek cukiernika. Contenson, któremu natarczywość chłopca nie wydała się naturalna, zeszedł i zmiażdżył go tem słowem:
— Nie jesteś od Tortoniego?...
Poczem natychmiast wrócił.
Ale Paccard już skorzystał z tej chwili aby obnieść lody. Ledwie mulat dotarł do drzwi, jeden z agentów nadzorujących ulicę des Moineaux krzyknął:
— Numer dwudziesty siódmy!
— Co takiego? odparł Contenson, zbiegając żywo.
— Powiedz ojczulkowi, że córka wróciła, ale w jakim stanie, dobry Boże! Niech przybywa, dziewczyna umiera.
W chwili gdy Contenson wrócił do jadalni, stary Peyrade, który zresztą dobrze chodził koło szkła, zajadał wisienki mrożone w lodach. Wnoszono zdrowie pani du Val-Noble, nabab napełnił szklankę i wychylił ją duszkiem. Contensona, mimo że był bardzo wzruszony nowiną jakiej miał udzielić, uderzyła głęboka uwaga z jaką Paccard wpatruje się w nababa. Oczy służącego pani de Champy podobne były do dwóch zakrzepłych płomieni. Spostrze-