Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nudzić mnie nie nudzisz, ale jestem dziś mocno cierpiącą. Nieznośna migrena!
I podparła ręką zmęczoną głowę. Słabość taka jak migrena, jeżeli jest bez widocznych skutków, to także jeden z uroków niewieścich, który podbija serce mężczyzny. Seweryn czuł, że więcej jeszcze kocha Sabę z migreną niż bez migreny. Miłość ta nakazywała dać dowód dbałości o zdrowie ukochanej istoty i odejść, ale na to Seweryn zdecydować się nie mógł, bo zdawało mu się, że jeszcze ma tyle do powiedzenia, że jeszcze nic nie powiedział.
— Czy mam odejść? — spytał biorąc Sabę za rękę, którą podpierała migrenę wraz z głową.
— Chciałabym, żebyś został jeszcze, ale czuję się dziś tak znużoną, tak słabą! Może sen doda mi trochę siły.
— Więc odchodzę.
I począł się żegnać leniwo, czekając czy go zatrzymywać nie będzie; a nie mogąc się tego doczekać, odezwał się tonem patetycznym:
— Sabino! ty mnie już nie kochasz!
— Dlatego, że nie jestem zdrową? Jakiś ty dziwny.
— Ty teraz nie jesteś taką jak dawniej. Zdajesz się przymuszać do czułości ze mną, do rozmowy nawet.
— I jakiż mogłabym mieć powód łudzenia cię?