Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kania Sabiny, nie uważał bowiem za stosowne błąkać się z takim skarbem po ulicy, zwłaszcza w godzinie patrolów i rewizorów policyjnych.
Brama była jeszcze otwarta, ale za to mieszkanie na trzeciem piętrze znalazł zamknięte. Na kilkakrotne dobijanie się jego, uchyliły się sąsiednie drzwi i z pośród ciemności dał się słyszeć głos niemłodej kobiety:
— Daremne pukanie, ta pani wyprowadziła się ztąd dzisiaj — mieszkanie puste.
— Uciekła przedemną — pomyślał Kudłacz — oszustka. Ma więc pieniądze, skoro nie dba o moją pomoc.
Spostrzeżenie to było słuszne. Hrabina ze szkatułką napełnioną kosztownościami i pieniędzmi, usunęła się z domu, aby uniknąć wizyty Wiktora i raz nazawsze zerwać z nim niebezpieczne stosunki. Nie mając na razie żadnego schronienia, postanowiła udać się do doktora Feliksa. O zmroku, mocno zawoalowana weszła do kamienicy, w której mieszkał jej kochanek.
Uprzedźmy ją tam na chwil kilka. Zaledwie parę dni upłynęło po pojedynku, w którym pałasz Flawjusza pozbawił doktora większej części nosa. Piękny niedawno młodzieniec, wyglądał teraz jak potwór. Utrata ręki byłaby niczem dla niego w porównaniu z taką szpetnością. Człowiek zmysłowy i próżny, ja-