Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Życie organiczne świata jest równie skomplikowane jak formowanie się kryształu, postępuje wolno, podług raz postanowionych praw, dotąd nie spotkaliśmy tu zwierząt wyższego rzędu, np. małpy, ale podług twoich obliczeń Jowisz nie jest jeszcze dość wykształtowany, aby mógł wytworzyć małpy.
— Zapewne, i jeżeliby go samemu zostawić, długie wieki mógłby pozostać w tym stanie, ale na to nie pozwolą ludzie i kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie zawładną tym światem, a przy środkach, jakie w ich ręce podaje nauka, zdołają sobie tu stworzyć raj ziemski.
Ogromne jezioro było przynajmniej sześć razy większe od największego na ziemi; z różnych stron, jak szerokie wstęgi, toczyły się rzeki wpadające do niego. Wszędzie rozkoszna zieloność traw, drzew i krzewów; prześliczne, nieznane kwiaty o różnych kształtach i kolorach; mnóstwo różnego ptactwa napełniało wesołym świergotem powietrze.
— Co za przecudna okolica! — zawołał Bearwarden — gdybym był w stanie zapragnąć wypoczynku po czynnem i ruchliwem życiu, oto jest miejsce, które wybrałbym sobie na rezydencyą; brak tu tylko kobiety pięknej i młodej, a wtedy żyć i umierać w tej dolinie byłoby rozkoszą.
Na wspomnienie kobiety Ayrault, który miłość swoją uniósł w powietrzną podróż, pobladł i westchnął.
— Rozbudzasz, prezesie, nieuśpione uczucia naszego młodego przyjaciela — rzekł Cortlandt, zwracając się do Ayraulta — twoja tęsknota i smutek obecny, to największy urok życia, mija z młodością i nie wraca nigdy.