Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i ogromna masa krwi jeszcze gorącej, wszystko świadczyło, że to miejsce przed chwilą, było polem strasznej, śmiertelnej walki pomiędzy zapaśnikami jednakowych sił i zajadłości.
Oglądając się w około, spostrzegli coś podobnego do pnia drzewa, mającego średnicy cztery stopy, a sześć stóp wysokości. Zbliżywszy się, poznali, że to była jedna z nóg przednich mastodonta, odcięta równo jakby nożem powyżej kostki i jeszcze gorąca.
Cokolwiek dalej znaleźli ogromną trąbę pocięta w plasterki, a obok niej leżał nieszczęsny zwierz, pasujący się ze śmiercią, w ostatnich konwulsyach konania; wszystkie cztery nogi miał odcięte, trzy z nich znikły.
Ayrault nie mogąc znieść widoku męczarni, wpakował mu kulę wybuchową w czoło, co go nareszcie dobiło.
Trzej myśliwi obejrzeli uważnie miejsce pobojowiska.
Największy i najsilniejszy zwierz, jakiego po raz pierwszy w życiu widzieli, leżał martwy; śmierć jego nie była spowodowaną przez ukąszenie jakiejś jadowitej gadziny, lub przez jakąś truciznę, ale przez rany mechanicznie zadane, przy których te, co były wynikiem kul wybuchowych, równały się drobnostce.
— Chciałbym zobaczyć zwierzę, co to zrobiło, ciekawy jestem, jak ono wygląda, — rzekł Cortlandt, — chociaż prócz kuli dynamitowej nie znam środka, któryby nas przed nim mógł obronić.
— Dziwna rzecz, dla czego pokonawszy nieprzyjaciela, nie pozostał na miejscu, aby go pożreć; trzeba chyba przypuścić, że nie jest zwierzęciem mięsożernem i miał inne jakieś pobudki do zadania mu śmierci, albo też uka-