Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Demos.

W Radzie zaś milczeć będą mi smarkacze[1].

Zawalidroga.

Gdzież Klejsten, Straton[2] wtedy palnie mowę?

Demos.

Mam ci na myśli ja tu bębny owe,
Co po golarniach[3] siedząc w nocy, we dnie,
Tak rozprawiają, takie plotą brednie:
„O Fajaks szermierz! korzystał z nauki!
Pysznie dowodzi, on mistrz wniosków sztuki!
Trafnych ci przysłów nasypie bez liku,
Jasny, dobitny, przejmuje do szpiku,
       1380. Zachwyca pałki wrzaskliwego tłumu!”

Zawalidroga.

Szczutkiem w nos nie dasz im lekcyi rozumu?

  1. Gołowąsy, niedoświadczeni kandydaci na mężów stanu.
  2. Dwaj rozwioźli panicze z rodów arystokratycznych, posądzeni, jak cała ówczesna arystokracya, o zbrodnicze, tajemne konszachty ze Spartą.
  3. Golarnie, a raczej handle perfumeryj, były miejscem, gdzie sobie dawał rendez-vous cały modny świat epuzerów Ateńskich. Tam to rozprawiają oni o sporcie, o przygodach miłośnych i t. p., lecz najmilszym przedmiotem ich pogadanek, była wymowa jednego z „towarzystwa”, Fajaksa, syna Erazystratosa. Zawikłał on się był wówczas w proces, w którym mógł głową nałożyć, lecz wyszedł z niego jako tako, dzięki swej wymowie.