Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       930. Szczupak smaży się na blasze,
Ciebie zaś ochota bierze
W sprawie pójść Milezeńczyków[1]
Rzucić także kilka słówek,
Byś, gdy los nie spiecze szyków,
Choć talencik wziął łapówek.
Więc ci pilno z tego względu,
Że chcesz napchać brzuch i w porze
Zdążyć jeszcze do urzędu.
Oby wtedy, zanim zmoże
Dojeść gęba twa przysmaku,
Ktoś cię naglił tak zawzięcie,
Byś ty siedząc przy szczupaku,
A wciąż myśląc o talencie,
Pchał, pchał w gębę wciąż łapczywy,
       940. Zdławił się — i padł nie żywy!

Chór.

Brawo! na Zeusa, Demetrę i Feba!

Demos.

I mojem zdaniem uważać go trzeba
Za patryotę, jakiego od dawna
Nie zna oboli korporacya sławna![2]
Ty Paflagonie miłości swej słowy
Żółć we mnie wzburzasz! Mój sygnet herbowy[3]
Zwróć, gdyż nie będziesz mym plenipotentem!

  1. O Milezeńczykach była już powyżej wzmianka.
  2. Ironiczna nazwa Ateńczyków, dla oboli, które pobierali jako sędziowie przysięgli.
  3. Nie każda dama grecka lubiła się zajmować gospodarstwem; i owszem, bardzo często miała ona