Ta strona została uwierzytelniona.
Zimne ręce w dłoniach tuli
I ogrzewa całunkami, —
Lecz nie wskrzesić już matuli
Pieszczotami, ni prośbami.
Gdy tak płacze w nocnej dobie,
Bóg mu dobry pomoc niesie:
Mądrą babę wspomniał sobie,
Co w pobliskim mieszka lesie.
Wróży ludziom w chatce starej
I na gwiazdach się rozumie,
Zna lekarstwa, zna i czary, —
Może zmarłych wskrzeszać umie?
Wraz się z klęczek zerwał Janek
I do drogi już gotowy,
A na niebie świtał ranek,
Taki złoty i różowy.
Nucą ptaki, pachną kwiatki
I raźniejsza Janka dusza:
Ucałował ręce matki
I do lasu pędem rusza...
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/76/PL_Artur_Oppman_-_Polski_zakl%C4%99ty_%C5%9Bwiat_page0017.jpg/35px-PL_Artur_Oppman_-_Polski_zakl%C4%99ty_%C5%9Bwiat_page0017.jpg)
IV.
Biegnie gęstwiną,
Aż mdleją nogi,
Gdzie spojrzeć ino:
Puszcza bez drogi.
Nie widać słońca
Przez bór splątany,
Gęstwia szumiąca
Gra jak organy.